Żeby opowiedzieć tą historię musimy najpierw spojrzeć wstecz. Wróćmy myślami do sierpnia 2012 roku, kiedy to swój początek miał pięćdziesiąty, jubileuszowy sezon Bundesligi. Miał to być sezon wyjątkowy dla Borussii Dortmund, która po dwóch latach sukcesów na własnym niemieckim podwórku wreszcie zamierzała zaistnieć na arenie międzynarodowej. Wielki powrót Marco Reusa, doskonała taktyka i świetne nastroje, zarówno zawodników i kibiców - wszystko stało na swoim miejscu gotowe na start pierwszego meczu. Dzięki bramkom Marco i Mario BVB wygrało i mogło spokojnie świętować zwycięstwo w rundzie premierowej. Ale to wszyscy mogli zobaczyć w telewizji... a my chcemy opowiedzieć o czymś, o czym wiedzą tylko nieliczni. Jeszcze w wakacje, kiedy żółto-czarni trenowali na obozie w Bad Ragaz wśród ekipy z Zagłębia Ruhry pojawił się ktoś nowy. Dziewczyna - drobna, niezbyt wysoka. Niby niczym się nie wyróżniała. Może poza kolorem długich rudo-czerwonych włosów. I sposobem w jaki się poruszała. Wielu chciało ją wyśledzić, lecz ona raz pojawiała się, raz znikała, jakby była szpiegiem jednej z niemieckich gazet sportowych, które tylko czekały na jakąś sensację i dobry nagłówek dla swojego artykułu. Dopiero po powrocie do Dortmundu wszyscy oficjalnie dowiedzieli się kim jest Nathalie - dwudziestolatka miała asystować Jurgenowi Kloppowi przez cały sezon wykonując drobniejsze prace biurowe, obserwować treningi, czasem tłumaczyć - podobno znała cztery języki. W między czasie zaczynała studia dziennikarskie na dortmundzkim uniwersytecie.
~*~
Żadna historia nie dzieje się z dnia na dzień - nikt codziennie nie doznaje olśnienia, nie przezywa przygody życia i również nikt - nie zakochuje się każdego dnia w innej osobie. Ta historia to tylko kilka wyrwanych z codzienności fragmentów, które tylko razem tworzą jakąś całość. Jednym z dziwniejszych korytarzy w siedzibie klubu z Dortmundu jest ten prowadzący na salę gdzie odbywają się konferencje prasowe. Można tam tuż obok łazienek przejść bezpośrednio do Borusseum, toteż zawodnicy niezbyt często korzystali z tego przejścia, nie chcąc natknąć się niepotrzebnie na nazbyt napalone grupy fanów i kibiców. Pewnie o tym myślała Nathalie, chowając się w tym miejscu, kurczowo przyciskając telefon komórkowy do ucha, sycząc coś po francusku w stronę rozmówcy.Jednak pierwszego dnia, kilka godzin przed gwizdkiem sędziego nikt nie spodziewał się tłumów w zamkniętym sklepie, więc Marco, Robert i Mario postanowili skrócić sobie drogę do parkingów i przeszli tuż obok wściekłej dziewczyny nie za bardzo przywiązując uwagę do tego, że właśnie o mało jeden z nich jej nie przewrócił. Po prostu odeszli dalej pochłonięci własnymi sprawami. Dopiero przy drzwiach Lewandowski kątem oka dostrzegł jak dziewczyna powoli zsuwa się po ścianie i chowa twarz w dłoniach, chcąc powstrzymać łzy. Przez ułamek sekundy chciał wrócić i zapytać co się stało, ale po chwili zrezygnował. Nie należał do osób, które chętnie mieszały się w problemy innych.
~*~
Po kilku tygodniach już wszyscy przyzwyczaili się do obecności asystentki Jurgena. Przestał ich nawet dziwić fakt, że nazywała go „wujek Kloppo”, co nie do końca odpowiadało ich wyobrażeniom, ale no cóż. Podczas jednego z treningów, a właściwie jeszcze przed jego rozpoczęciem Nathalie weszła do szatni, by sprawdzić dlaczego Lewy zaczyna się spóźniać. Uśmiechała się krzywo, widząc jak w pośpiechu zakłada koszulkę. Spojrzał na nią zdziwiony po czym schylił się i zaczął poprawiać sznurowadło prawego korka. Miała przy tym idealny widok na jego tyłek, ale nie dała się tym rozproszyć.- Rusz dupę Lewy, za trzy minuty zaczynamy – upomniała go.-
Już idę – odpowiedział potulnie dodając: - Takie małe, a takie wredne.
Był pewny że ostatnie zdanie pozostanie dla niego tajemnicą, powiedział je przecież po polsku.
- Mówię poważnie, szybciej! - Jakież było zdziwienie Lewandowskiego, kiedy usłyszał ponowne upomnienie w swoim ojczystym języku.Jak to mówią – Rude znaczy wredne.
Zarówno Nathalie jak i Robert starali się unikać siebie nawzajem. Znacie to uczucie: Nienawiść od pierwszego spojrzenia? Jednak jak długo można nie widywać się, skoro codziennie mieli wspólne treningi lub mecze? Zresztą - tam gdzie Klopp tam i jego młoda asystentka. Widać było, że dla dziewczyny nie była to tylko praca - z czystym sumieniem można było porównać miłość jaką darzyła Borussię z uczuciami jakie zwykle widzimy u Kevina czy Marco. Wrześniowy trening okazał się jednym z tych bardziej pamiętnych dla Lewandowskiego. Nie mógł przestać myśleć o Rudej. Po pierwsze: Dlaczego nie przyznała się wcześniej, że mówi po polsku? Do tej pory słyszał jak mówi po francusku, niemiecku i angielsku, ale przecież żeby dobrze znać polski, musiała z nadwiślańskiego kraju pochodzić. Wstydziła się swojego pochodzenia? A może po prostu lubiła podsłuchiwać jak razem z Piszczkiem i Błaszczykowskim o niej rozmawiają? Tak... wbrew temu co usiłują wykreować media, brak przyjaźni między Lewym a pozostałą dwójką, nie wykluczał braku koleżeństwa. Ciemnowłosy był tak pochłonięty własnymi myślami, że już kilka razy strącił słupek i dał odebrać sobie piłkę, nie sprawiając kolegom żadnych trudności.
- Lewa! - Krzyk Jurgena słyszał bardzo wyraźnie, mimo że dzieliło ich dobre pięćdziesiąt metrów. Pokręcił tylko głową i potruchtał w stronę trenera, któremu brak koncentracji napastnika z pewnością nie umknął.
- Robert, na ławkę. - Klopp wskazał mu miejsce, jakby wysyłał pięciolatka do kąta.
- Dzisiaj i tak się do niczego nie nadajesz, Nathalie wyjaśni ci zmiany taktyczne na jutro. Była to ostatnia rzecz na jaką miał ochotę, zdecydowanie wolał biegać za piłką, ale Kloppo nie wyglądał w tej chwili na takiego, któremu zmiana decyzji przyszłaby łatwo. Usiadł więc grzecznie i obserwował jak rudowłosa pisze coś zawzięcie, nawet nie podnosząc na niego zielonych oczu. Przygryzała przy tym wargę jakby właśnie usiłowała rozwiązać najtrudniejszą zagadkę, a odpowiedź nie chciała przyjść jej do głowy. Kiedy zauważyła że patrzy jej przez ramię, szybko zatrzasnęła notatnik.
- Czego chcesz? - warknęła.
- Podobno masz mi wyjaśnić jaką taktyką jutro gramy – odpowiedział spokojnie. Dziewczyna przewróciła oczami i podała mu kartkę, na której było narysowane boisko, kilka strzałek i nazwiska zawodników. Robert przyglądał się przez chwilę schematowi po czym wskazał palcem na swoje nazwisko.
- Jeśli ktoś by mnie zapytał, to ja postawiłbym Marco za mną a Mario na boku, będzie bardziej ofensywnie. I skuteczniej.
- Ale nikt nie pytał cię o zdanie... - mruknęła Ruda, mimo tego co powiedziała spojrzała jeszcze raz na kartkę. Ale niestety, chyba masz rację.
- Niestety? Ja tylko chcę jak najlepiej dla drużyny ty nie? - zapytał retorycznie. Dobrze wiedział jaka będzie odpowiedź.
- Widzisz, może jednak się dogadamy.
Studentka dziennikarstwa uśmiechnęła się do niego po raz pierwszy, odkąd się poznali, a on odpowiedział jej tym samym. Okazało się, że wcale nie muszą być wrogami, a jak bardzo są podobni, mieli się jeszcze przekonać...
Aren't you somethin', an original
Cause it doesn't seem merely as simple
And I can't help but stare, cause
I see truth somewhere in your eyes*
__________
No i jest :) Jest wcześniej, bo... no właśnie, sama się nie mogłam doczekać! Chciałam żeby coś się na blogu zadziało, żeby ktoś to czytał, komentował... jesteście kochani, dziękuję za zainteresowanie :)
* J.T - Mirrors
Wciągnęło mnie.
OdpowiedzUsuńfajne, informuj o nowych na moich blogach i taka mała uwaga. Pisze się Kąt i drużyna. Sorki, ale bardzo zwraam na to uwagę. Pozdrawiam i zapraszma do siebie.
OdpowiedzUsuńzapraszam, oczywiście.sorki.
OdpowiedzUsuńSuper blog :)
OdpowiedzUsuńmogłabyś mi pisać na tt o nowych rozdziałach?
byłabym wdzięczna
@Margaret_1416
Pozdrawiam Paput ;)
Przyznam się bez bicia, że gdzieś tak od pół roku nie czytam żadnych fanficów. Musi mnie coś zainteresować, żebym czytała i nie zmuszała się przy tym tylko po to, żeby zrobić komuś przyjemność. Twoje opowiadanie jest... Genialne. Nie takie zwykłe, banalne w stylu: "Lewy poszedł do Starbucksa, długonoga blondynka oblała go orzechowym latte, on ją przeleciał, zdradził, a potem żyli długo i szczęśliwie". To jest GENIALNE i z niecierpliwością czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, Lewy w takim wydaniu jak w prologu jest... ROARRR! :D
lewyyyyyyyyyy <3
OdpowiedzUsuńaww,świetny! Lewy i asystentka Jurgena ,no no no.Ale coś mi tu nie gra z nią,mam mieszane uczucia. Ma plusa za to ,że mówi po francusku xd Toż to język miłość,nie ważne,że w cholerę trudny ;p Z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,DosiaPolonia
PS: Yaya,w końcu skomentowałam,jakoś brak czasu ostatnio.
Nie lubię Lewandowskiego, ale ciekawie się zapowiada. Informuj mnie. Na razie na moim blogu. Masz gg?
OdpowiedzUsuń